Mam krótkie włosy, ale nie zawsze tak było:). Były długie, lecz ścięłam! Dlaczego? Co za dużo, to nie zdrowo! Lubię zmiany!. Nie oszukujmy się, wieczne farbowanie jasnym blondem, pozostawia na nich ślad. Ślad zniszczenia, szczególnie końcówek! Poczytałam, postanowiłam: zadbam o włosy! No i klops! Jakie kosmetyki wybrać? Co będzie dla mnie najlepsze? Moje włosy przetłuszczają się, więc nadmierne nawilżanie nie wchodzi w grę- tak myślałam. Co na to moje włosy? Olejować czy nie, z odżywką czy bez, z lakierem czy innym produktem utrwalającym? Metodą prób i błędów dobieram kosmetyki.
Więc od początku:
1. Olejek rycynowy- kupiłam w aptece za 9 zł. Może przyciemniać włosy, więc jeśli chodzi o blondynki, to należy uważać! Ja najczęściej stosuję na końcówki włosów, aby je nawilżyć. Dziś nałożyłam na całą skórę głowy. Olejek sam w sobie, nie jest zbyt łatwy w aplikacji, bo jest gęsty. Ja dość długo rozcieram go w dłoniach, można też go delikatnie podgrzać, aby był bardziej płynny. Nakładam go na włosy, wmasowując w skórę i głowy i bach, czepek na łeb! Na niego nakładam jeszcze ręcznik (bo wyższa temperatura wspomaga wchłanianie dobrych składników) i podgrzewam go suszarką do włosów. Mocno obawiałam się przyciemnienia mojej czupryny, dlatego olejek zmyłam po 40 minutach.
2. Szampon- Loreal Elseve Nutri Gloss Cristal
Kupiony przypadkiem w biedronce za około 10 zł. Taki uroczy bajer:) Różowy z połyskującymi drobinkami o różanym zapachu. Kupiłam, przyznam szczerze, tylko dlatego, że był... ładny :) I tu pojawia się moje zdziwienie! Moje włosy uwielbiają ten szampon! Są miękkie, delikatne, czyste i lekko pachną. W składzie szamponu znalazłam ALES (Ammonium laureth sulfate) zamiennik popularnego SLS czyli może wywoływać podrażnienia skóry głowy. U siebie nie zauważyłam, lubię go! I jeszcze jedno ha... nadaję połysk. Moje włosy lśnią, ale brokat znajdujący się w środku, to tylko bajer :).
3. Odżywka Garnier, Ultra Doux "Awokado i masło karite"- mój totalny hit! Nie zamienię na żadną inną! Włosy po niej są delikatne, sypkie, łatwo się rozczesują i cudownie układają na szczotce podczas modelowania. Jak dla mnie, nie ma minusów a wcześniej używałam wielu odżywek. Po tą sięgnęłam skuszona internetowymi opiniami. No i cena, te 7 zł naprawdę nie boli po kieszeni :).
4. Włosowe spa zakończyłam zabiegiem laminowania firmy Marion. No i sama nie wiem! Mam mieszane uczucia co do tego kosmetyku. Jego działanie odczuwałam przez cały czas modelowania włosów. Zrobiły się ciężkie, trudne do rozczesania, plątały się. Fryzura, po dość czasochłonnym układaniu, była gładka i co ważne trwała. Nie mam czasu suszyć i układać włosów rano, bardzo wcześnie wstaję i jest to niemal nie możliwe. Fryzurę modeluję wieczorem i gdy budzę się rano, niesforne kosmyki wywijają mi się w różne strony. Po zastosowaniu zabiegu laminowania moje włosy nie puszą się a ułożona fryzura zachowała trwałość na dwa dni. Kupiłam jeszcze zabieg laminowania diamentowy połysk, wypróbuję go przy następnej okazji. Zapomniałam o cenie! U mnie w drogerii kosztował 3,90.
wtorek, 28 października 2014
czwartek, 23 października 2014
Lakiery hybrydowe Olivia
Co jakiś czas z maminką, ogarnia nas zakupowe
szaleństwo. Wybieramy się wtedy do pobliskiej hurtowni kosmetycznej :).
Szalejemy! Jak dzieci w sklepie ze słodyczami. "Ja chce ten, ja chcę
tamten!". Pani sprzedawczyni zza lady zerka tylko na nas, czy nie będziemy
potrzebowały jej pomocy. Nie, nie potrzebujemy! Gdy zaspokoimy zakupowe żądze,
jesteśmy gotowe, by pójść do kasy. Do naszej kolekcji dołączyło pięć nowych
lakierów hybrydowych firmy Olivia. Można je kupić bezpośrednio w hurtowni (ja
mam blisko) lub na stronie internetowej www.e-largo.com.pl
Lakiery kosztują 25 zł. za buteleczkę 15 ml. i naprawdę jest w czym
wybierać! Zanim zacznę ocenę kolorów przy półce na której stoją, biorę do ręki
dostępnie na miejscu próbniki. Zerkam pod światło, analizuję, sprawdzam barwę.
Producent cały czas poszerza gamę kolorów. W zależności od gustu czy mody,
każdy znajdzie coś dla siebie.
Lakiery są bardzo trwałe i łatwe do usunięcia, co osobiście dla mnie
jest bardzo ważne. W końcu nikt nie chce skrobać lakieru z paznokci. Bez
problemu można je usunąć za pomocą acetonu kosmetycznego-jak każdą hybrydę. Lakiery
są trwałe. Jeśli chodzi o moje paznokcie, to nie spotkałam jeszcze hybrydy, która by odpryskiwała.
Natomiast paznokcie mojej mamy, hmm… chyba mają swój świat! Może po prostu nie
lubią hybrydy, może forma pracy jaką wykonuje wpływa na odpryskiwanie, może ja robię coś źle, nie wiem.
Póki co lakiery firmy Olivia wygrywają walkę w wyścigu trwałości na jej
paznokciach.
Jak zwykle nie mogłam się powstrzymać, żeby nie wypróbować ich
wszystkich na raz! Stąd moja dzisiejsza stylizacja! Dodam jeszcze, że
inspirowana paznokciami pewnej uroczej pani w autobusie:).
Polecam te lakiery gdyż są niedrogie, trwałe i naprawdę efektowne. Moja
ocena 5/5.
Lakiery, lakiery, lakiery.....
Gorąca czekolada mojej mamy. Przy malowaniu miałam ochotę je schrupać :)
Moje kolorowe szaleństwo :)
I lecę testować kosmetyki do włosów ;)
wtorek, 21 października 2014
Jesienny makijaż
Do stworzenia makijażu użyłam:
1. Palety cieni Sephora- uwielbiam tą paletkę. Znalazłam ją pod choinką, więc nie powinnam pisać o jej cenie, jednak na potrzeby bloga:). Na allegro znalazłam identyczny model za około 150 zł. Kolory są bardzo różnorodne, intensywne oraz utrzymują się na powiekach cały dzień. W zestawie znajdują się odcienie matowe, perłowe oraz brokatowe.
2. Tusz do rzęs Astor stimulong - uwielbiam kiedy rzęsy mają intensywny czarny kolor i są mocno wydłużone i pogrubione. Maskara Astora przy pierwszym spotkaniu bardzo mnie rozczarowała. Trafiła na dno mojej kosmetyczki. Po cenie około 40 zł. zdecydowanie spodziewałam się czegoś więcej. Była zbyt rzadka, nie wygodna przy nakładaniu, zupełny brak efektu. Po jakimś czasie jednak sięgnęłam po nią jeszcze raz. Spotkało mnie miłe zaskoczenie. Zupełnie inny tusz! Dobrze się nakłada, nadając rzęsom naturalny efekt.
3. Eyeliner w pisaku Miss Sporty, Cat`s Eyes - lubię go. Od momentu kiedy poznałam eyelinery w pisaku nie używam innych. Kreska jest równa, intensywnie czarna. Używam go od kilku miesięcy i jest bardzo wydajny. Kosztował około 10 zł.
4. Manhattan slim cover korektor vanilla - niedrogi, zatuszuje wszystkie drobne przebarwienia skóry. Kupiłam na allegro za jakieś 6 zł.
5. Zestaw pędzli z biedronki - Mój hit. Przypadkiem na nie trafiłam, gdy byłam na zakupach. Wydałam 10 złotych i tak skończyła się ich historia:). Leżały na półce przez pół roku, czekając aż zdecyduję się je odpakować. Stało się! Gdy zaczęłam z nich korzystać okazało się, iż są niedrogim i idealnym niezbędnikiem każdego makijażu. Według mnie są idealnie dopasowane, by wykonać każdy makijaż.
A oto i mój zestaw:
niedziela, 19 października 2014
Color & soin miodowy blond N9
Natura, natura, natura! Wiadomo, że to co jest naturalne podobno jest najlepsze. W poszukiwaniu idealnego koloru dla moich włosów odkryłam farbę Color & soin. Farba z naturalnych składników, bez dodatku amoniaku. Dostępna jedynie w aptekach. Skuszona przede wszystkim kolorem, dziarskim krokiem wyruszyłam w stronę apteki. Myślę sobie kupię, a co☺ I tu klops! Farby są, ale nie w moim kolorze. Nie dam za wygraną. Zamówiłam! Jutro będzie! No i obleciał mnie strach. I co, jak będą rude i stracę mój ulubiony blond? Więc poszłam do mojej fryzjerki zapytać czy znów przypadkiem nie zobaczę czerwieni na mojej blond głowie. Z serdecznym uśmiechem fryzjerka uśmiechnęła się i mówi "odratujemy". Fakt kto jak kto, ale ona jedna wie ile razy ratowała mnie z włosowych opresji. W takim razie farbujemy!
Następnego dnia po pracy szybkim krokiem, co by nikt nie wykupił lecę po moja farbę i słyszę cenę 40 złotych. What? Za farbę? No chyba kogoś pogięło ale nie, jak kupuję to kupuję! Zdzierstwo w biały dzień, ale co poradzić. Następnym razem kupię przez net, piątak w kieszeni!
Wracam więc do domu i mówię do drugiego dzielnego mojego fryzjera "ociec farbujemy!" I tyle wstępu!☺
Wymieszałam standardowo zawartości dwóch buteleczek i lecimy! Tatinek farbę w dłoń, zaczyna nakładać i mówi: e dziwna jakaś. Jako że farbuje i mnie, i moją mamę to wie! Mianem "dziwna" określił konsystencję, w końcu zawsze nakłada krem koloryzujący a tu proszę: żel w kolorze miodu. Nakłada i nakłada i myślę pff ... śmierdzi! Nie taki drażniący zapach, ale intensywnie ziołowy. Nie wiem czy nie przyjemny, nie amoniakowy, ale zioła. Dużo ziół. Zniosę! Koniec nakładania i czekam 40 minut z życia. I czekam, i czekam a tu proszę, nie swędzi, nie przeszkadza jednak wciąż śmierdzi! Dodam jeszcze, że jeśli chodzi o ilość farby to zawsze mój Tatinek marudził, że za mało jedno opakowanie, bo że niby moje włosy krótkie, to jakby ich tak jakoś dużo. A tu proszę, za dużo farby! Co prawda syoss ma po 50 ml buteleczki, a tu 60 ml. I sobie myślę: no syossy trzeba kupić dwa a tu jedną i w sumie cena przestaje być taka wysoka☺. No to siedzę, tracę te 40 minut z życia i myślę: zerknę w lustro, a co, nie wytrzymam! I aaa... na głowie mam bordo kupę. I aaa... rudy, będę ruda, jeny, ale nie pięknie ognisto czerwono, ale bordo kupa!!!! Ale myślę nie, nie zmywam co ma być to będzie, zresztą moja fryzjerka uratuje! Mija wiec te moje 40 minut i idę myć. Płuczę i płuczę, i nie myjąc jeszcze włosów szamponem, zerkam w lustro, kamień z serca jest blond!!!!! Do farby dołączona odżywka, wiec myje; nakładam, czekam. Moje włosy jakby niezbyt zachwycone farbowaniem, więc sięgam po moją odżywkę i już jest dobrze!
Moja ocena 5/5 za kolor identyczny jak na opakowaniu, dziwny, ale nie chemiczny zapach i zero swędzenia!
Dodam jeszcze że cały post stworzyłam na aplikacji mobilnej na smartfonie więc mam nadzieję, że jakoś wygląda i nie ma w nim dużo błędów☺ ale uczę się!
Dodaję fotki autorstwa mojego i Tatinka
Następnego dnia po pracy szybkim krokiem, co by nikt nie wykupił lecę po moja farbę i słyszę cenę 40 złotych. What? Za farbę? No chyba kogoś pogięło ale nie, jak kupuję to kupuję! Zdzierstwo w biały dzień, ale co poradzić. Następnym razem kupię przez net, piątak w kieszeni!
Wracam więc do domu i mówię do drugiego dzielnego mojego fryzjera "ociec farbujemy!" I tyle wstępu!☺
Wymieszałam standardowo zawartości dwóch buteleczek i lecimy! Tatinek farbę w dłoń, zaczyna nakładać i mówi: e dziwna jakaś. Jako że farbuje i mnie, i moją mamę to wie! Mianem "dziwna" określił konsystencję, w końcu zawsze nakłada krem koloryzujący a tu proszę: żel w kolorze miodu. Nakłada i nakłada i myślę pff ... śmierdzi! Nie taki drażniący zapach, ale intensywnie ziołowy. Nie wiem czy nie przyjemny, nie amoniakowy, ale zioła. Dużo ziół. Zniosę! Koniec nakładania i czekam 40 minut z życia. I czekam, i czekam a tu proszę, nie swędzi, nie przeszkadza jednak wciąż śmierdzi! Dodam jeszcze, że jeśli chodzi o ilość farby to zawsze mój Tatinek marudził, że za mało jedno opakowanie, bo że niby moje włosy krótkie, to jakby ich tak jakoś dużo. A tu proszę, za dużo farby! Co prawda syoss ma po 50 ml buteleczki, a tu 60 ml. I sobie myślę: no syossy trzeba kupić dwa a tu jedną i w sumie cena przestaje być taka wysoka☺. No to siedzę, tracę te 40 minut z życia i myślę: zerknę w lustro, a co, nie wytrzymam! I aaa... na głowie mam bordo kupę. I aaa... rudy, będę ruda, jeny, ale nie pięknie ognisto czerwono, ale bordo kupa!!!! Ale myślę nie, nie zmywam co ma być to będzie, zresztą moja fryzjerka uratuje! Mija wiec te moje 40 minut i idę myć. Płuczę i płuczę, i nie myjąc jeszcze włosów szamponem, zerkam w lustro, kamień z serca jest blond!!!!! Do farby dołączona odżywka, wiec myje; nakładam, czekam. Moje włosy jakby niezbyt zachwycone farbowaniem, więc sięgam po moją odżywkę i już jest dobrze!
Moja ocena 5/5 za kolor identyczny jak na opakowaniu, dziwny, ale nie chemiczny zapach i zero swędzenia!
Dodam jeszcze że cały post stworzyłam na aplikacji mobilnej na smartfonie więc mam nadzieję, że jakoś wygląda i nie ma w nim dużo błędów☺ ale uczę się!
Dodaję fotki autorstwa mojego i Tatinka
czwartek, 16 października 2014
Syoss oleo intense 9-60 piaskowy blond
9-60 Piaskowy Blond
Opis:
9-60 Piaskowy Blond
Piaskowy blond 9-60 rozjaśnia włosy do 3 tonów oraz nadaje ciepły odcień jasnego blondu o wyjątkowym blasku.
Po dłuższym czasie używania tej farby, kolor jednak mi zbrzydł. Dlaczego? Chyba z powodu braku naturalności. Zmieniłam kolor, ale to następnym razem :)

Jeśli chodzi o mnie to farbowanie przebiega zgodnie z czasem określonym na opakowaniu. Niestety te minuty obarczone są modlitwa o to by się drapać gdyż farba po prostu drażni skórę głowy. Kiedyś gdy farbowałam koleżance włosy po farbowaniu powiedziała, że więcej nie użyje tej farby ze względu na łupież, który wywołała. To co skłaniało do wiecznych powrotów to kolor, który faktycznie wychodzi taki jak na opakowaniu i cena. W promocji można ją kupić za około 12 zł.
Na pierwszym zdjęciu mój odrościk :)
A oto i efekty farbowania:
Po dłuższym czasie używania tej farby, kolor jednak mi zbrzydł. Dlaczego? Chyba z powodu braku naturalności. Zmieniłam kolor, ale to następnym razem :)
poniedziałek, 13 października 2014
Tifton 30 cappuccino- lakier hybrydowy
Tifton 30 cappuccino
Od około stycznia tego roku postanowiłam zapoznać się z lakierem hybrydowym. Pewnie jak większość dziewczyn postanowiłam robić je sama w domu. Kiedyś wykonywałam samodzielnie tipsy żelowe, jednak sztuczne paznokcie hmm... to nie dla mnie! Jeśli chodzi o moje, wiele lat niestety obgryzane (okropny nawyk) były łamliwe, i miękkie. Co więcej irytowało mnie malowanie paznokci co drugi dzień i to, że nie potrafię wysiedzieć nic nie robiąc przez godzinę i lakier nim wysechł został zniszczony. Postawiłam na hybrydę.Zaczęłam poszukiwać odpowiedniego lakieru.Musiał być niedrogi, dostępny i mieć fajne kolorki. Sprawdzałam kilka firm jednak Tifton poleciła mi koleżanka. Dlaczego opisuję go jako pierwszy, tylko dlatego, że mam obecnie go na paznokciach.
Cena tego lakieru to ok. 13 zł za buteleczkę 5 ml, szczerze czy któraś z nas kiedykolwiek zużyła całą butelkę lakieru? Myślę, że 5 ml w zupełności wystarczy, ale.. no właśnie mam jedno ale! Kiedy otworzyłam lakier przed pierwszym użyciem miałam wrażenie jakby była pusta! Lakiery musiałam mieszać, machać buteleczkami, aby nazbierać odpowiednią ilość lakieru do pomalowania paznokci.
Lakier nakłada się łatwo ma odpowiednią konsystencję i dwie warstwy w zupełności wystarczą dla dokładnego krycia. Nie ma problemów ze zdjęciem lakieru z paznokci co jest dla mnie bardzo ważne. Kolor trwały i nie odpryskuje, niestety ze względu na moje szybko rosnące paznokcie \ hybrydę muszę zmieniać raz na tydzień. Lakiery tej firmy dostępne są na allegro. Wybrałam kolor nr 30 cappuccino. Zrobił furorę wśród moich znajomych jest delikatni i elegancji.
W mojej ocenie 4/5 ze względu na wrażenie pustej buteleczki.
Nr 30 cappuccino
Mam nadzieję, że poprawię jakość zdjęć :)
środa, 8 października 2014
Krzywe oczy ?
No dobra blog miał być o kosmetykach:) co kupiłam co użyłam, co jest fajne a co nie! No i mam krzywe oczy. Jak położyłam ostatnio farbę na włosy mój P. poprosił mnie aby my wysłać selfi. Nie robię ich nie umiem, nie jestem fotogeniczna, ale czego się nie robi dla ukochanego. Walczę więc ze sobą, telefonem, krajobrazem, aby uwiecznić kolor włosów. Wybieram i przebieram zdjęcia i jest!!! To najlepsze wysyłam! Dumna z siebie czekam na reakcję.... dzwoni telefon ! odbieram i słyszę w słuchawce "Ty masz krzywe oczy!" no mam! chyba nie koniecznie tak do końca! Jednak selfi robić nie umiem nie chcę i nie będę. Jakkolwiek posty będę pisac o kosmetykach przeplatając je sprawami codziennymi. Nie znalazłam strony czy bloga gdzie widoczny byłby efekt po umalowaniu czy użyciu. Niestety ja mam "krzywe oczy" i może w miarę upływu czasu pokaże wam jakieś selfi :)
środa, 20 sierpnia 2014
na początek...
Ile razy każda z nas stanęła przed sklepową półką i zaczęła się zastanawiać "czy to ten"? Tusz, szampon, maseczka, odżywka? Pogrubia, wydłuża, odżywia, stymuluje. Cóż te kosmetyki mogą robić? Chyba już wszytko! Setki razy szukałam tego jedynego, wspaniałego kosmetyku, czytałam recenzję szukałam informacji, ale jakoś żadna z nich nie wydaje mi się zbyt dostateczna. Postanowiłam więc zrobić to po swojemu! Może kiedyś dowiem się jaki jest sekret pięknych włosów, długich rzęs i idealnie gładkiej skóry :) Do tego czasu staję przed sklepową półką i kupuję :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)